W pracy z osobami po traumach – zwłaszcza tych z wczesnego dzieciństwa – prędzej czy później zderzamy się z czymś, co trudno nazwać inaczej niż utratą raju. To nie jest tylko poetycka metafora. To głęboko zakorzeniony psychiczny stan tęsknoty, brakującej więzi, pustki, której źródła często nie sposób dokładnie uchwycić, ale której ślad psychiczny organizuje życie wewnętrzne pacjenta – często przez dekady.
Dla wielu pacjentów, zwłaszcza tych z traumami relacyjnymi, świat nigdy nie był bezpieczny. A mimo to – lub właśnie dlatego – noszą w sobie wyidealizowany obraz tego, co mogłoby być, co „powinno było” się wydarzyć. Psychoanaliza mówi o tym stanie jako o micie raju utraconego – pierwotnej, idealnej jedności z matką, światem, samym sobą. Mit ten może być źródłem zarówno cierpienia, jak i nadziei. W tym artykule chcę Ci zaproponować wspólne przyjrzenie się, jak ten motyw pracuje w psychice pacjenta i jak terapeuta może go wykorzystać – z empatią i uważnością – w procesie leczenia.
Raj, który nigdy nie istniał – czyli czym właściwie jest mit raju utraconego?
W psychoanalizie raj to niekoniecznie konkretne wspomnienie. Częściej jest to fantazmat – zlepek życzeń, pragnień, emocji i nieświadomych potrzeb, który organizuje życie psychiczne wokół pewnej straty. Straty, która nie zawsze się wydarzyła – bo często chodzi o coś, czego nigdy nie było.
Pacjenci po traumach z dzieciństwa nie stracili relacji – oni jej nigdy nie mieli. Nie było bezpiecznej matki, obecnego ojca, przestrzeni na wyrażanie emocji, nie było widzialności. A jednak psychika tworzy narrację o tym, że kiedyś „było dobrze” albo że „mogło być dobrze, gdyby tylko…” – i to właśnie tę narrację określamy jako mit raju utraconego.
To zresztą bardzo ludzka potrzeba – mieć jakiś początek, do którego można wrócić. Freud mówił o tym, że dziecko w łonie matki doświadcza pełni zaspokojenia – stanu, w którym wszystkie potrzeby są spełnione, nie ma braku, nie ma bólu. Melanie Klein rozwijała tę myśl, opisując pierwotną relację z piersią jako dobrą i kojącą (a później także złą i prześladowczą). Winnicott wprowadził pojęcie wystarczająco dobrej matki, której brak z kolei budzi właśnie tęsknotę za idealnym, bezpiecznym miejscem – psychicznym „rajem”.
Raj jako przestrzeń tęsknoty i kompensacji
Z punktu widzenia psychoterapeuty, mit raju utraconego pojawia się najczęściej jako tęsknota za czymś nienazwanym. Pacjenci mówią, że „czegoś brakuje”, „czuję się pusty/a”, „mam dziurę w środku”, „nigdy nie byłem widziany/a”. Tego typu stwierdzenia są psychologicznymi znakami, że gdzieś głęboko działa mit, który organizuje wewnętrzną narrację wokół utraty i niedosytu.
Czasem mit ten przybiera formę idealizacji przeszłości – dzieciństwa, które w rzeczywistości było trudne, ale w pamięci jawi się jako lepsze niż było. Innym razem – to fantazja o alternatywnej wersji siebie: „gdybym miał innych rodziców…”, „gdybym był kochany, byłbym dziś kimś innym”. I o ile fantazjowanie bywa mechanizmem obronnym, o tyle w przypadku pracy z traumą – mit raju często pełni funkcję regulatora emocjonalnego, łagodząc ból, ale też utrudniając zmianę.
Cierpienie po utracie tego, czego nigdy nie było
To paradoks, który dobrze znasz z pracy z pacjentami po traumach: żałoba po czymś, co nie istniało. W psychologii rozwojowej mówi się czasem o „żałobie prenatalnej” – nie dosłownie w sensie biologicznym, ale psychologicznym. To smutek po niezrealizowanych potencjałach, po miłości, która się nie wydarzyła, po bliskości, która była tylko marzeniem.
Dla terapeuty to trudna przestrzeń – bo nie chodzi tu o przepracowanie konkretnego wydarzenia (jak w klasycznym procesie żałoby), ale o towarzyszenie pacjentowi w spotkaniu z brakiem jako takim. Czasem oznacza to dopuszczenie do głosu rozpaczy, że „tego nie było” – bez próby naprawienia, bez uciekania w narrację „może jeszcze będzie”.
I tu właśnie mit raju może być kluczem terapeutycznym – nie jako coś, co należy zdemaskować czy „rozbić”, ale jako symbol głębokiej ludzkiej potrzeby bycia w relacji, potrzeby bezpiecznego przynależenia.
Rola terapeuty: nie rozczarowywać, ale też nie wzmacniać iluzji
W pracy z takim mitem łatwo wpaść w jedną z dwóch pułapek:
- Zbyt szybko go konfrontować i demaskować – co może być odebrane przez pacjenta jako kolejne porzucenie czy dewaluacja jego doświadczenia.
- Nieświadomie go podtrzymywać – np. poprzez własne zaangażowanie emocjonalne, nieuświadomioną chęć „uratowania” pacjenta, czy nadmierną idealizację relacji terapeutycznej.
Tymczasem kluczem jest praca na granicy – uznanie mitu jako realnej siły w psychice pacjenta, ale też delikatne kierowanie ku rzeczywistości. Przykładowo:
- Gdy pacjent mówi: „Tylko z tobą czuję się bezpiecznie, nigdy wcześniej tego nie miałem/am”, można odpowiedzieć:
„To bardzo ważne, że tu możesz tego doświadczać. A jednocześnie wiem, że może to budzić lęk, że to się kiedyś skończy. Chcesz o tym porozmawiać?” - Gdy pojawia się idealizacja relacji terapeutycznej, warto podążać za jej funkcją: „Widzę, że jestem dla ciebie kimś bardzo ważnym. Co to mówi o tym, czego potrzebujesz?”
Tego typu odpowiedzi pozwalają nie burzyć mitu gwałtownie, ale oswajać go, kierując pacjenta ku integracji realnych doświadczeń, także tych trudnych.
Mit raju jako metafora ciała – podejście somatyczne
W pracy z ciałem – np. w terapii somatycznej, SE, czy terapii czaszkowo-krzyżowej – mit raju często przejawia się na poziomie doznań fizycznych. To doświadczenie bycia „zamrożonym w czasie”, tęsknota za „byciem trzymanym”, „otulonym”, „utrzymanym w całości”.
Wielu pacjentów – zwłaszcza po traumach prenatalnych, okołoporodowych lub wczesnodziecięcych – mówi o potrzebie „zawinięcia w kokon”, „powrotu do łona”, „rozpuszczenia się w czymś większym”. To nie są tylko fantazje – to język ciała, który mówi o potrzebie regulacji, bezpieczeństwa i scalającego kontaktu.
Z tej perspektywy, terapeuta somatyczny może stworzyć „przestrzeń raju” – nie jako iluzję, ale jako doświadczenie mikro-regulacji, np. przez:
- powolne, ugruntowujące dotyki (jeśli to część modalności),
- regulację rytmu sesji,
- pozwolenie na „nierobienie”,
- uważność na mikrodoznania, które pacjent może odczuwać jako „domowe”, znajome, „pierwotne”.
Powrót do siebie, a nie do mitu
Celem terapii nie jest powrót do raju – bo tego miejsca najczęściej po prostu nie było. Ale to, co jest możliwe – i głęboko uzdrawiające – to stworzenie wewnętrznej przestrzeni, która daje namiastkę tego bezpieczeństwa i ukojenia. Pacjent nie wraca do raju – wraca do siebie. Do ciała, do emocji, do realnych relacji.
W tym sensie mit raju przestaje być tylko fantazją – staje się mapą tęsknoty, która prowadzi do realnych zmian. A terapeuta nie jest strażnikiem ogrodu Eden – ale towarzyszem w drodze do tego, co realne, możliwe i wystarczająco dobre.
Zamiast zakończenia: terapeutyczna praca z mitem
Kilka praktycznych refleksji do zabrania ze sobą:
- Uznaj mit raju jako ważny element życia psychicznego – nie dekonstruuj go zbyt wcześnie.
- Zadawaj pytania o funkcję tęsknoty – do czego pacjent potrzebuje tej fantazji?
- Obserwuj, jak mit przejawia się w relacji terapeutycznej – jako idealizacja, zależność, obawa przed stratą.
- Wspieraj symbolizację i mentalizację doświadczeń – by mit mógł być opowiedziany, przeżyty, zintegrowany.
- Bądź świadomy swoich reakcji – by nie wejść nieświadomie w rolę „zbawiciela”.
Mit raju utraconego to nie tylko psychoanalityczna metafora – to realna siła organizująca życie wewnętrzne pacjenta. W zaufaniu do procesu, w uważnym kontakcie i w gotowości do bycia przy tym, co bolesne, możemy pomóc pacjentowi stworzyć „wewnętrzny ogród” – może nie doskonały, ale żywy i prawdziwy.

Czytaj również:
Mit raju utraconego w psychoanalizie – jak pomaga zrozumieć psychikę pacjentów z traumą?
W pracy z osobami po traumach – zwłaszcza tych z wczesnego dzieciństwa – prędzej czy później zderzam…
Psychoanaliza jako przestrzeń przejściowa między snem a jawą
Z psychologicznego punktu widzenia sytuacja analityczna leży gdzieś pomiędzy fantazją a rzeczywistoś…
Sztuka słuchania w terapii: jak słuchać, żeby naprawdę usłyszeć?
W gabinecie terapeutycznym słuchanie to nie tylko podstawowe narzędzie pracy, ale wręcz fundament ca…
Melanie Klein: Praktyczne Wskazówki dla Psychoterapeutów z Jej Wykładów Technicznych z 1936 Roku
Melanie Klein, jedna z najbardziej wpływowych postaci w historii psychoanalizy, w 1936 roku wygłosił…
Pozycja depresyjna według Melanie Klein – kluczowy moment w rozwoju emocjonalnym
Niektóre pojęcia w psychoanalizie brzmią jakby były wzięte prosto z psychiatrycznego podręcznika. Ta…
Jak teoria poliwagalna zmienia psychoterapię somatyczną?
W psychoterapii od lat mówi się o tym, że ciało i umysł są ze sobą nierozerwalnie połączone. Ale dop…