W psychoterapii od lat mówi się o tym, że ciało i umysł są ze sobą nierozerwalnie połączone. Ale dopiero odkrycia neuronauki sprawiły, że zaczęliśmy naprawdę rozumieć, jak bardzo. Jednym z najważniejszych kroków w tym kierunku była teoria poliwagalna Stephena Porgesa. To podejście pokazuje, jak nasz układ nerwowy reaguje na świat i dlaczego czasem zamiast walczyć czy uciekać… po prostu się zamrażamy.
Psychoterapia somatyczna zawsze podkreślała rolę ciała w przeżywaniu emocji. Dziś coraz mocniej korzysta z teorii poliwagalnej i zmienia swoje podejście. Zobaczmy, co to oznacza w praktyce.
Dlaczego teoria poliwagalna zrobiła taką rewolucję?
Zacznijmy od podstaw. Układ nerwowy autonomiczny działa poza naszą kontrolą i tradycyjnie dzielono go na dwie gałęzie: współczulną (odpowiedzialną za reakcję „walcz lub uciekaj”) i przywspółczulną (związaną z odpoczynkiem i regeneracją).
Porges dodał coś ważnego – pokazał, że układ przywspółczulny nie jest jednolity. Mamy dwie jego „wersje”:
- dorsal vagus (grzbietowy) – uruchamia mechanizm „zamrożenia”, czyli odcięcia, kiedy stres jest zbyt duży,
- ventral vagus (brzuszny) – odpowiada za poczucie bezpieczeństwa, możliwość budowania więzi i regeneracji.
To odkrycie zmienia perspektywę: stres nie zawsze kończy się walką czy ucieczką. Czasem ciało wyłącza się, a my tracimy kontakt ze sobą i z otoczeniem. Właśnie ten stan – zamrożenie – okazuje się kluczowy w pracy z traumą.
Dlaczego terapeuta musi znać ciało?
W psychoterapii somatycznej ciało jest zawsze w centrum uwagi. Ale jak podkreśla Thomas Heinrich, sama intuicja nie wystarczy – trzeba rozumieć też anatomię i fizjologię.
Przykład? Jeśli ktoś od dziecka żyje w chronicznym zamrożeniu, próba „wypchnięcia” go na siłę w ekspresję złości może tylko pogorszyć sprawę. Zamiast pomóc, wzmocnimy mechanizm wycofania.
Tutaj teoria poliwagalna daje jasny kierunek: zanim zaczniemy pracować nad ekspresją, musimy pomóc pacjentowi poczuć się bezpiecznie. Dopiero wtedy układ nerwowy zacznie się otwierać.
Dobrym przykładem jest praca z głosem. Osoby po traumach często nie są w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Heinrich radzi, by zaczynać od cichego, wewnętrznego słuchania. Dopiero później można spróbować delikatnego dźwięku na głos. Zanim krzyk stanie się możliwy, ciało musi dostać sygnał: „tu jest bezpiecznie”.
Społeczeństwo w trybie „walcz i uciekaj”
Współczesna kultura to nieustanna mobilizacja – ciągła praca, działanie, produktywność. Żyjemy w przewlekłym stresie, który w dłuższej perspektywie prowadzi do wypalenia, depresji i chorób psychosomatycznych.
Szczególnie narażone są osoby w trudniejszej sytuacji – uchodźcy, ludzie żyjący w ubóstwie czy w warunkach społecznej niepewności. Ich układ nerwowy rzadko ma szansę wejść w stan prawdziwego odpoczynku. „Relaks” bywa wtedy tylko chwilowym odcięciem – przy telewizorze, używkach czy kompulsjach.
Z punktu widzenia teorii poliwagalnej oznacza to, że wiele osób nigdy nie trafia w stan ventral vagus – ten, w którym czujemy się bezpieczni i możemy budować relacje. A to właśnie tam zaczyna się prawdziwa regeneracja.
Dlatego psychoterapia somatyczna nie powinna opierać się na gwałtownym „rozładowywaniu” emocji. Kluczowe jest raczej stopniowe uczenie układu nerwowego, że bezpieczeństwo jest możliwe.
Przyszłość terapii somatycznej
Psychoterapia somatyczna ma przed sobą dwa scenariusze: może rozwijać się, integrując nową wiedzę z neuronauki, albo zostać w starych schematach i powoli tracić znaczenie.
Teoria poliwagalna otwiera tu ogromne możliwości, ale też stawia wyzwanie – musimy zmienić perspektywę. Zamiast skupiać się tylko na ekspresji, uczymy się pracować od podstaw: od bezpieczeństwa, przez regulację, aż po głębsze emocje.
Co to oznacza dla terapeutów?
- większą uważność na poczucie bezpieczeństwa pacjenta,
- lepsze zrozumienie, jak działa układ nerwowy pod wpływem stresu i traumy,
- odejście od starych stereotypów – także tych dotyczących płci czy seksualności, które wciąż bywają obecne w terapii.
Psychoterapia somatyczna może stać się mostem między pracą z ciałem a neuronauką. Ale wymaga to odwagi – żeby odpuścić to, co nie działa, i otworzyć się na nowe podejście.
Post na podstawie artykułu:
Thomas Heinrich
The Importance of Polyvagal Theory for Body Psychotherapies
Bioenergetic Analysis 34. Volume, No. 1, 2024, Page 17–23
Psychosozial-Verlag
DOI: 10.30820/0743-4804-2024-34-17ARCHIVE

Czytaj również:
Mit raju utraconego w psychoanalizie – jak pomaga zrozumieć psychikę pacjentów z traumą?
W pracy z osobami po traumach – zwłaszcza tych z wczesnego dzieciństwa – prędzej czy później zderzam…
Psychoanaliza jako przestrzeń przejściowa między snem a jawą
Z psychologicznego punktu widzenia sytuacja analityczna leży gdzieś pomiędzy fantazją a rzeczywistoś…
Sztuka słuchania w terapii: jak słuchać, żeby naprawdę usłyszeć?
W gabinecie terapeutycznym słuchanie to nie tylko podstawowe narzędzie pracy, ale wręcz fundament ca…
Melanie Klein: Praktyczne Wskazówki dla Psychoterapeutów z Jej Wykładów Technicznych z 1936 Roku
Melanie Klein, jedna z najbardziej wpływowych postaci w historii psychoanalizy, w 1936 roku wygłosił…
Pozycja depresyjna według Melanie Klein – kluczowy moment w rozwoju emocjonalnym
Niektóre pojęcia w psychoanalizie brzmią jakby były wzięte prosto z psychiatrycznego podręcznika. Ta…
Jak teoria poliwagalna zmienia psychoterapię somatyczną?
W psychoterapii od lat mówi się o tym, że ciało i umysł są ze sobą nierozerwalnie połączone. Ale dop…