Przejdź do treści
Strona główna » Nowości » Ugruntowanie i ucieleśnienie w psychoterapii – neurobiologiczne i psychologiczne spojrzenie

Ugruntowanie i ucieleśnienie w psychoterapii – neurobiologiczne i psychologiczne spojrzenie

Kiedy mówimy o terapii, wielu osobom od razu przychodzi do głowy rozmowa – słowa, analiza, myśli. Ale prawda jest taka, że zanim coś przegadamy, nasze ciało już dawno coś czuje. Dlatego tak ważne jest, żeby w terapii pamiętać o ugruntowaniu – czyli takim zakorzenieniu się w sobie i w rzeczywistości, które daje nam poczucie stabilności.

Alexander Lowen, twórca analizy bioenergetycznej, opisywał to bardzo prosto: ugruntowanie to bycie w kontakcie z rzeczywistością. Ale nie chodzi o rozumowe „wiem, co się dzieje”, tylko o coś dużo głębszego – o to, żeby czuć swoje ciało, czuć ziemię pod stopami, być w pełni obecnym tu i teraz. To fundament jego podejścia i coś, co do dziś odróżnia analizę bioenergetyczną od wielu innych nurtów terapeutycznych.

Czym w praktyce jest ugruntowanie?

Możemy o nim myśleć jak o zakorzenieniu w kilku sferach życia:

  • Ciało i postawa – czucie własnych stóp, ciężaru ciała, tego, że naprawdę stoimy na ziemi.
  • Świadomość cielesna – zauważanie sygnałów z ciała, umiejętność zatrzymania się i poczucia: „to jestem ja”.
  • Emocje – zdolność do przeżywania emocji bez zalewania się nimi, znalezienie równowagi.
  • Relacje – poczucie, że mogę być blisko drugiego człowieka i to mnie nie niszczy.
  • Transcendencja – paradoksalnie, im mocniej stoimy na ziemi, tym łatwiej otworzyć się na doświadczenia, które wykraczają poza codzienność.
  • Historia – świadomość własnych korzeni, tego, skąd jestem i jak moja biografia mnie kształtuje.

Jak ugruntowanie rozwija się w życiu?

Ugruntowania uczymy się od samego początku – najpierw poprzez rodziców. Niemowlę nie potrafi samo się uspokoić ani nawet utrzymać postawy. Potrzebuje opiekuna, który je trzyma, kołysze, przytula. Mama i tata są dla niego takim „zewnętrznym ugruntowaniem” – dają poczucie, że świat jest bezpieczny.

Z czasem dziecko uczy się stawać na własnych nogach – dosłownie i w przenośni. Każdy krok, każde „podnoszenie się” to też lekcja ugruntowania. Z kolei w wymiarze ewolucji – to, że człowiek stanął na dwóch nogach, uwolnił ręce i rozwinął język, to nie tylko kwestia fizyki, ale też baza dla relacji i kultury. Innymi słowy: ugruntowanie to nie tylko osobisty proces, ale też historia całego naszego gatunku.

Neurobiologia ugruntowania – co mówi o tym nauka?

Tu sprawa robi się ciekawa, bo to, co Lowen opisywał intuicyjnie, dziś świetnie tłumaczy neurobiologia.

  • Układ przedsionkowy i propriocepcja – czyli nasza zdolność do utrzymywania równowagi i świadomości ciała w przestrzeni. Dzięki nim wiemy, że stoimy prosto i możemy się poruszać bez upadania.
  • Regulacja emocji – kontakt z ziemią, spokojny oddech czy nawet ton głosu terapeuty działają jak „uziemienie” dla układu nerwowego. Redukują napięcie, tak jak burza rozładowuje atmosferę.

Po co nam ugruntowanie w terapii?

W praktyce terapeutycznej ugruntowanie jest jak kotwica – trzyma nas w tu i teraz.

  • Chroni przed dysocjacją – pacjent, który odpływa w myślach czy emocjach, może wrócić dzięki pracy z ciałem.
  • Pomaga regulować emocje – np. ćwiczenia oddechowe czy praca z postawą sprawiają, że napięcie opada.
  • Buduje relację terapeutyczną – pacjent czuje, że terapeuta nie tylko mówi, ale naprawdę jest obecny.
  • Rozwija świadomość ciała – dla wielu osób z traumą ciało nie jest bezpiecznym miejscem. Ugruntowanie daje szansę, żeby to zmienić.

Ugruntowanie i transcendencja – paradoks, który działa

Może się wydawać, że ugruntowanie i transcendencja to przeciwieństwa: jedno sprowadza na ziemię, drugie unosi ponad codzienność. Ale właśnie w tym tkwi piękno – im bardziej jesteśmy zakorzenieni w sobie, tym łatwiej pozwolić sobie na chwile uniesienia. Lowen podkreślał, że tylko osoba ugruntowana może bezpiecznie wejść w stany medytacyjne czy duchowe, nie tracąc kontaktu z rzeczywistością.

Współczesne spojrzenie

Dziś wiemy, że grounding nie jest „new age’ową” fantazją, tylko czymś, co ma bardzo realne podstawy w pracy mózgu i układu nerwowego. Badania pokazują, że proste praktyki – jak świadomy oddech, chodzenie boso po ziemi czy kontakt z naturą – aktywują układ przywspółczulny, czyli tę część, która odpowiada za spokój i regenerację.

Dla nas, terapeutów, oznacza to, że warto korzystać z różnych technik: mindfulness, skanowania ciała, pracy z ruchem czy ćwiczeń bioenergetycznych. Wszystko, co pomaga pacjentowi poczuć swoje ciało i dzięki temu lepiej radzić sobie z emocjami.

Podsumowanie

Ugruntowanie to nie trik terapeutyczny, tylko sposób bycia. To umiejętność powrotu do siebie, do ciała i do ziemi. Dzięki temu pacjent czuje, że ma w sobie stabilność, że jego ciało może być bezpiecznym domem, a emocje – nawet trudne – można przeżyć i zintegrować.

Łącząc intuicje Lowena z odkryciami neurobiologii i psychologii, możemy jeszcze lepiej zrozumieć, jak proste praktyki uziemienia działają na człowieka. A w pracy terapeutycznej to daje nam potężne narzędzie: wspiera regulację emocji, buduje relację i otwiera przestrzeń na doświadczenia, które wykraczają poza codzienność.

Bo ostatecznie ugruntowanie to zaproszenie – żeby wrócić do swojego ciała i poczuć w nim źródło spokoju, stabilności i życia.

Pytania do refleksji na własną praktyką psychoterapeutyczną:

  1. Jakie techniki pracy z ciałem mogę włączyć do swojej praktyki, aby pomóc klientom lepiej się ugruntować?
    (np. ćwiczenia oddechowe, praca z postawą ciała, ruch)
  2. W jaki sposób mogę wspierać klientów w rozwijaniu świadomości ciała, aby mogli bezpiecznie eksplorować głębsze aspekty swojej psychiki, w tym doświadczenia transcendencji?
  3. Czy w mojej pracy uwzględniam rolę ugruntowania w regulacji emocji i budowaniu poczucia bezpieczeństwa? Jak mogę to robić bardziej świadomie?
  4. Jak moje własne ugruntowanie jako terapeuty wpływa na przebieg i jakość relacji terapeutycznej? Czy dbam o swój kontakt z ciałem i poczucie stabilności?
  5. Czy mógłbym wykorzystać wiedzę z zakresu neurobiologii (np. regulacji układu nerwowego) do lepszego zrozumienia i wspierania procesów ugruntowania u moich klientów?

Czytaj również:

Mit raju utraconego w psychoanalizie – jak pomaga zrozumieć psychikę pacjentów z traumą?

Mit raju utraconego w psychoanalizie – jak pomaga zrozumieć psychikę pacjentów z traumą?

W pracy z osobami po traumach – zwłaszcza tych z wczesnego dzieciństwa – prędzej czy później zderzam…

Psychoanaliza jako przestrzeń przejściowa między snem a jawą

Psychoanaliza jako przestrzeń przejściowa między snem a jawą

Z psychologicznego punktu widzenia sytuacja analityczna leży gdzieś pomiędzy fantazją a rzeczywistoś…

Sztuka słuchania w terapii: jak słuchać, żeby naprawdę usłyszeć?

Sztuka słuchania w terapii: jak słuchać, żeby naprawdę usłyszeć?

W gabinecie terapeutycznym słuchanie to nie tylko podstawowe narzędzie pracy, ale wręcz fundament ca…

Melanie Klein: Praktyczne Wskazówki dla Psychoterapeutów z Jej Wykładów Technicznych z 1936 Roku

Melanie Klein: Praktyczne Wskazówki dla Psychoterapeutów z Jej Wykładów Technicznych z 1936 Roku

Melanie Klein, jedna z najbardziej wpływowych postaci w historii psychoanalizy, w 1936 roku wygłosił…

Pozycja depresyjna według Melanie Klein – kluczowy moment w rozwoju emocjonalnym

Pozycja depresyjna według Melanie Klein – kluczowy moment w rozwoju emocjonalnym

Niektóre pojęcia w psychoanalizie brzmią jakby były wzięte prosto z psychiatrycznego podręcznika. Ta…

Jak teoria poliwagalna zmienia psychoterapię somatyczną?

Jak teoria poliwagalna zmienia psychoterapię somatyczną?

W psychoterapii od lat mówi się o tym, że ciało i umysł są ze sobą nierozerwalnie połączone. Ale dop…