(…) Przymus to rozpacz na poziomie emocjonalnym. Substancje, ludzie lub czynności, które stają się dla nas kompulsywne, to te, które naszym zdaniem są w stanie wyzwolić nas z rozpaczy.
Rozpacz.
Po raz pierwszy poczułam ją jako dziecko. Nie miałam wtedy na to nazwy. To było uczucie, które nosiłam w sobie, że mój świat zaraz się rozpadnie i nic nie mogłam na to poradzić. Z nikim nie mogłam o tym porozmawiać. Żadnego sposobu, by temu zapobiec, żadnego sposobu, by cokolwiek poprawić. (…)
Przymus to rozpacz na poziomie emocjonalnym. Przymus to poczucie, że nie ma nikogo w domu. Stajemy się kompulsywni po to, by umieścić kogoś w domu.
Wszystko, czego kiedykolwiek chcieliśmy, to miłość.
Nie chcieliśmy stać się kompulsywni w stosunku do czegokolwiek. Zrobiliśmy to, by przetrwać. Zrobiliśmy to, by nie zwariować. To było dla nas dobre.
Jedzenie było naszą miłością; jedzenie było naszym sposobem na bycie kochanymi. Jedzenie było dostępne, gdy nie było naszych rodziców. Jedzenie nie wstawało i nie odchodziło, kiedy nasi ojcowie to robili. Jedzenie nas nie krzywdziło. Jedzenie nie mówiło „nie”. Jedzenie nie biło. Jedzenie się nie upijało. Jedzenie zawsze tam było. Jedzenie smakowało dobrze. Jedzenie było ciepłe, gdy było nam zimno i zimne, gdy było nam gorąco. Jedzenie stało się najbliższą miłością, jaką znaliśmy.
Ale to tylko substytut miłości.
Jedzenie nie jest, ani nigdy nie było, miłością.
Wielu z nas używało jedzenia, aby zastąpić miłość, przez tak wiele lat, że nie znamy już różnicy między zwracaniem się do jedzenia po miłość, a zwracaniem się do miłości po miłość. Nie rozpoznalibyśmy miłości, gdyby nas „zwaliła z nóg”.
Nie dlatego, że jesteśmy ignorantami, ale dlatego, że jeśli nigdy nie byliśmy właściwie kochani, nie wiemy, jak wygląda miłość. Wynika z tego, że jeśli nie byliśmy odpowiednio kochani, nie możemy właściwie kochać samych siebie. Kompulsywne zachowanie, w swoim najbardziej fundamentalnym znaczeniu, jest brakiem miłości do samego siebie; jest wyrazem przekonania, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. (…)
Jedzenie i miłość. Zaczynamy jeść kompulsywnie z powodów, które mają związek z rodzajem i ilością miłości, która jest w naszym życiu lub której w nim brakuje. Jeśli nie jesteśmy właściwie kochani, zauważani, rozumiani, organizujemy samych siebie tak, aby dopasować się do naszej sytuacji. Obniżamy nasze oczekiwania. Przestajemy prosić o to, czego potrzebujemy. Przestajemy pokazywać miejsca, które nas bolą lub potrzebują pocieszenia. Przestajemy oczekiwać, że nasze potrzeby zostaną zaspokojone. Zaczynamy polegać na sobie i tylko na sobie, aby zapewnić sobie pożywienie, komfort i przyjemność. Zaczynamy jeść. I jeść. (…)
Miłość i przymus nie mogą współistnieć.
Miłość to gotowość i zdolność do bycia „dotkniętym” przez inną istotę ludzką i pozwolenie, aby to „dotknięcie” wpłynęło na to, co robisz, co mówisz, kim się stajesz.
Przymus jest aktem owijania się wokół czynności, substancji lub osoby, aby przetrwać, tolerować i znieczulać nasze doświadczanie chwili.
Miłość to stan więzi, który obejmuje wrażliwość, poddanie się, samoocenę, stabilność i gotowość do stawienia czoła najgorszym cechom nas samych, zamiast uciekania przed nimi.
Przymus jest stanem izolacji, który obejmuje zaabsorbowanie sobą, znieczulenie, niską samoocenę, nieprzewidywalność i strach, że jeśli stawimy czoła naszemu bólowi, to nas zniszczy.
Miłość rozszerza się; przymus maleje.
Przymus nie pozostawia miejsca na miłość – to właśnie dlatego wielu ludzi zaczęło jeść: ponieważ kiedy było miejsce na miłość, ludzie wokół nas nie kochali. Celem przymusu jest ochrona przed bólem związanym z miłością.
Wierzę, że stajemy się kompulsywni z powodu ran z naszej przeszłości i podjętych wówczas decyzji dotyczących naszej własnej wartości – decyzji dotyczących naszej zdolności do kochania i tego, czy faktycznie zasługujemy na miłość. Nasza matka odchodzi, a my decydujemy, że jesteśmy niekochani. Nasz ojciec jest emocjonalnie odległy, a my decydujemy, że potrzebujemy zbyt wiele. Ktoś, z kim jesteśmy blisko, umiera, a my decydujemy, że nie ma powodu, by kogokolwiek kochać, ponieważ na końcu zbyt mocno boli. Podejmujemy decyzje w oparciu o nasz ból i ograniczone możliwości wyboru, jakie mieliśmy w tamtym czasie. Podejmujemy decyzje w oparciu o to, w jaki sposób nadaliśmy sens ranom i co zrobiliśmy, aby uchronić się przed jeszcze większym zranieniem w tym środowisku. W wieku sześciu, jedenastu czy piętnastu lat decydujemy, że miłość boli i że jesteśmy niegodni, niekochani lub zbyt wymagający, i przez resztę życia chronimy się przed ponownym zranieniem. A nie ma lepszej ochrony niż owinięcie się wokół przymusu. (…)
Jako dzieci nie mamy żadnych zasobów, żadnej mocy, by dokonywać wyborów dotyczących naszej sytuacji. Potrzebujemy naszych rodzin by zapewniły nam jedzenie, schronienie i miłość, bo inaczej umrzemy. Jeśli czujemy, że otaczający nas ból jest zbyt intensywny i nie możemy go opuścić ani zmienić, wyłączamy go. Zamienimy nasz ból na coś mniej zagrażającego: przymus.
Jako dorośli, naszym zadaniem staje się zbadanie decyzji, które podjęliśmy dawno temu na temat naszej własnej wartości, naszej zdolności do kochania i naszej gotowości do bycia kochanym, ponieważ to właśnie na podstawie tych decyzji zakorzeniło się wiele naszych przekonań na temat przymusu i miłości.
Nie jest możliwe, aby mieć obsesję na punkcie jedzenia lub czegokolwiek innego i być prawdziwie intymnym z samym sobą lub inną istotą ludzką; po prostu nie ma wystarczająco dużo miejsca. A jednak wszyscy pragniemy intymności. Wszyscy chcemy kochać i być kochani.
Kiedyś nie mieliśmy wyboru, teraz mamy.
Decyzja o byciu intymnym, podobnie jak decyzja o uwolnieniu się od kompulsywnego jedzenia, nie jest czymś, co jest ci dane. Intymność nie jest czymś, co po prostu dzieje się między dwojgiem ludzi; to sposób na życie. W każdej chwili decydujemy się albo ujawnić siebie, albo chronić siebie, cenić siebie lub umniejszać siebie, mówić prawdę lub ukrywać się. Zanurzyć się w życiu lub go unikać. Intymność polega na dokonaniu wyboru, aby być połączonym z naszą najgłębszą prawdą w danym momencie, a nie odizolowanym od niej.
Dla tych z nas, którzy są przyzwyczajeni do czekania, aż ktoś wniesie miłość do naszego życia, odkrycie, że bycie intymnym jest wyborem, którego dokonujemy w każdej chwili, jest byciem tak blisko magii, jak nigdy przedtem. (…)
Fragmenty z książki
When Food Is Love
Geneen Roth
*tłumaczenie własne